Otóż
od pewnego czasu jestem zalogowana na portalu TestMeToo, tak też w
moje ręce dostał się e-book autorki Janet Evanovich, „Jak
upolować faceta, czyli po pierwsze dla pieniędzy”, w Polsce
wydana przez Fabrykę Słów. Jaki wstyd, że wcześniej o niej nie
słyszałam, nie czytałam i myślałam, że mam w ręce jakiś
romans. Jakież miłe było moje zaskoczenie, gdy zorientowałam się,
że to książka sensacyjna z domieszką komedii i co najwyżej
wątkami romantyczni.
Po
pierwsze kilka słów o autorce, której historia mnie
zainteresowała. Janet Evanovich
wiele lat nie umiała wydać książki, więc zaczęła pisać
dla pieniędzy romanse, aż się tym nie znudziła. No i tutaj
zaczęła się przygoda z serią książek o Janet Plum, które
szybko wylądowały na liście bestsellerów.
Źródło |
W
rasowej recenzji wypadłoby coś napisać o okładce. Ja czytałam
e-booka, więc wiadomo, że ta odbiega od tego, co można zobaczyć w
sieci, szczególnie że jakość e-papieru w moim czytniku nie jest
jakoś specjalnie zawrotna. Łatwo się jednak zapamiętuje ładną
kobietę na okładce trzymającą w ręce kajdanki z uśmiechem na
twarzy. Ot, upiększona wersja bohaterki, żeby książka się lepiej
sprzedała lub jak się później dowiedziałam aktorka głównej
roli w filmie, o którym zaczynając pisać recenzje też nie
wiedziałam.
Książka
napisana jest językiem lekkim i przyjemnym. Bohaterowie są wyraźni,
a niektóre postacie drugoplanowe są tak sympatyczne, że nie sposób
ich nie pokochać tak jak rodzice Janet i babka Mazurowa. Tak, Babka
Mazurowa jest niesamowicie pocieszną i wyrazistą postacią. Lekko
„ześwirowana” staruszka daje się pokochać od pierwszego
pojawienia. Zadziorna relacja głównej bohaterki Stephanie i Morellego, którego ma
doprowadzić na policje powoduje wiele emocji, głównie pozytywnych.
Żadnego klasycznego "big love", raczej poplątana relacja dwójki
ludzi, która niekoniecznie musi dążyć do ślubnego kobierca.
Postać samej Stephanie jest co najmniej nietuzinkowa. Nie jakaś tam
super odważna seks bomba, która zostaje łowcą głów... O co to
nie! Bezrobotna, zdesperowana, z poczuciem humoru i ciamajdowata.
Gdy po pół roku nie może znaleźć pracy przyznaje się do tego
rodzicom. Tak też zostaje wmanewrowana z szukanie pomocy u
znienawidzonego kuzyna. Dzięki pomocy jego sekretarki, która z
jakiegoś powodu postanawia pomóc dziewczynie zamiast archiwistką
zostaje łowczynią głów, na próbę. Dzięki temu, ze sprawnie
łączy fakty, wykorzystuje swoją przewagę, tam gdzie ją ma (a
uwierzcie wcale niezbyt często) zaczyna poznawać tajniki zawodu i
jak się okazuje trudniejszej sprawy niż się mogło wydawać... No
okej, to ostatnie zaskoczeniem nie jest. Czym byłaby książka bez
nagłych zwrotów akcji i zaskakującej sytuacji powodującej nagłą
zmianę. Szczególnie więc nie polecam przeintelektualizowanej
części społeczeństwa. Nie jest to książka, która ma nas
skłonić do refleksji nad życiem. Świat głównej bohaterki jest
namacalny, przez co staje się ona nam bliższa niż wiele
wyidealizowanych bohaterów literackich.
Co
mi się podobało najbardziej? Stephanie, bywa totalnie wykończona
swoim zadaniem, jest bliska poddania się i ucieczki, nie ma
charakteru super bohaterki. Idzie za ciosem. Daje się wmanewrować,
z czystej naiwności, ale się nie poddaje. Przede wszystkim książkę
czyta się lekko, przyjemnie. Zapewne sięgnę po dalsze tomy serii,
bo nie wyobrażam sobie życia bez poznania dalszych perypetii
Stephanie i Morellego oraz oczywiście zastanawia mnie co znów
wymyśli babcia Mazurowa. Jako że już podejrzałam opis drugiego
tomu wiem, że mnie nie zawiedzie.
Cytaty
dwa:
"-Może jednak zdołamy się jakoś dogadać? - zapytałam.
- A czy w ramach tego dogadywania się zobaczę cię nago?"
"W Grajdole jedzenie ma swoją wagę. Jak Księżyc kręci się wokół Ziemi, a Ziemia wokół słońca, tak życie w Grajdole kręci się wokół duszonego mięsa. Od kiedy pamiętam, życiem moich rodziców rządził dwukilogramowy kawałek wołowiny idealnie upieczony dokładnie o szóstej po południu."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz